Witam państwa.
Ciężka, długa zima. To są fakty. Ja piszę oczywiście z myślą i pod kątem - o pasiekach pszczelich. Stwierdzam kategorycznie, że pszczoły się nie boją ciężkiej, mrożnej zimy!!!
Więcej problemów jest z długą zimą, zimną tzw wiosną.
Jest kilka faktów w życiu pszczól o których wszyscy pszczekarze wiedzą/ muszą wiedzieć. Pomijam oczywiście przypadkowych amatorów.
Pszczoła tzw letnia żyje bardzo krótko. Spowodowane to jest jej ciężką pracą. Powiedzmy żyje do miesiąca. Jednak matka latem intensywnie czerwi/składa jajeczka/ i tym sposobem jest zapewniona tzw wymiana "pokoleń". Pszczół raczej przybywa a nie ubywa. Dlatego latem jesteśmy o rodziny pszczele spokojni.
Pszczoła tzw zimowa "urodzona w jesieni" musi przetrwać cała zimę czyli pięc, sześć miesięcy.
Tutaj wszystko lub bardzo dużo zależy od tzw pszczelarza jak zadba o kondycję tej zimowej pszczoły. Czy jej nie wyeksploatuje za mocno w jesieni. Istotny jest czas karmienia zimowego. Nie wolno obciązać tą robotą pszczoły zimowej. Bo jak pisałem w/w taka pszczoła szybko ginie.
Tutaj ilu pszczelarzy, tylu fachowców. Wszyscy mają jakieś tam własne doswiadczenia i wiedzę. Są oczywiście na te tematy dośc fachowe opracowania ksiązkowe. Ale......
Właśnie to ale.... jest najistotniejsze. Trzeba poczytać trochę, trzeba mieć własne doświadczenie, własne wzloty i upadki. trzeba opracowac sobie własny tok rozumowania, pracy, doświadczenia. Ja jak zwykle stosuję etodę nie zbyt popularną wśród pszczelarzy.
No cóż, ja tak mam. Zawsze po prąd. Może trochę i z lenistwa.
Jak już pisałem pszczoła ostrej zimy się nie boi. Bo jeśli by było inaczej, to na Syberii nie byłoby pszczól. A są i mają się dobrze.
No i tutaj jest pewna, moja podpowiedz dla pszczelarzy........
Co to znaczy, że rodziny padły z głodu bo była długa zima???!!! Musicie uruchomić myślenie. Bo jeśli padły z głodu, to wasza WINA!!!
Albo zbierajcie znaczki i nie zajmujcie się pszczelarstwem - szkoda pszczół.
Jak zaznaczyłem, muszę się pochwalić stu procentowym przeżyciem moich rodzin pszczelich. Dzięki Bogu i trochę mnie.
Miałem obawy w ostatnie dni co do ciągłości pokoleń, zima/wiosna. Czy stara pszczoła wytrzyma przeciągającą się zimę, tzn czy przedłuży sobie życie.
Bo co będzie jeśli padnie i nie wychowa nowej, młodej pszczoły, nowej zmiany. Ona wszak też ma żywot określony jak człowiek.
Jednak ja wierzę w przyrodę, w tego mojego Boga. I dzisiaj widzę piękny widok - młoda pszczoła na oblocie. Czyli "daliśmy radę"!!!
Co prawda jaki jest stan rodzin, ich siły - nie wiem. Osądzić mogę tylko po zewnętrznej obserwacji. Bo jak "gadają" dziadowie- Nie szperaj w ulu do 20 IV.
Jest jeszcze sporo problemów tzw wiosennych, ale o tym nie bedę panstwa zanudzał. Moim zdaniem, możemy stracić sporo tzw miodu majowego. Ale cóż to za problem w skali wieczności.
Ja się martwię o tych pseudopolityków, którzy nie zakazali sypać trucizny pod kwiaty, warzywa, zboża. Oni trują nas i pszczoły. A więc czeka mnie bolesna obserwacja rodzin pszczelich w efekcie działania tych durni.
Pisałem o tym jak w tamtym roku durnie pylili truciznami lasy. Cała lotna pszczoła u mnie i u znajomych została wymordowana. Straty ogromne, o materialnych nie wspominając. A więc i w tym roku należy się spodziewać tego samego/podobnego.
Bo na głupotę i wroga narodów jeszcze lekarstwa nie wynaleziono!!!
Pozdrawiam panstwa serdecznie.
Na zdjęciu widzicie państwo oblot pszczól w mojej pasiecie przy zaspach śniegu tydzień temu. Pszczoła gdy usiądzie na śniegu już się nie podnosi do lotu - zamarza. Przykry widok, duże straty, ale......
|